top of page

Polub nas na FB!

Ostatnio dodane posty

Bo to trzeba mieć tęgi umysł, czyli myślenie nie boli

Jesteśmy w drodze. Cipciak-mały, aby towarzystwo nie nudziło się w czasie podróży, wymyślił zabawę w zgadywanki. Oczywiście zagadki zadawał sam Cipciak. My kolejno mieliśmy na nie odpowiadać.

Zagadka pierwsza – skierowana do Matki:

- Mamo, a jakbyś miała przyjść do mnie z prezentem i jednocześnie bez prezentu, to co byś mi przyniosła?

Oczywiście Matka-kura nie powinna była znać odpowiedzi, więc nie znała:

- Nie wiem kochanie – dobrowolnie przyznała się do swojej klęski intelektualnej.

- To ci powiem – odrzekł na to Cipciak – Musiałabyś mi dać ptaka. Bo wiesz, jakbyś otworzyła ręce, by mi go podać, to on by uciekł i nie miałabyś wtedy dla mnie prezentu.

Zaskoczenie Matki względem odpowiedzi było tak przekonywujące, że Cipciak następną zagadkę postanowił zadać siostrze, stwierdzając widocznie , że Matkę myślenie boli. Siostra oczywiście również nie znała odpowiedzi. Nie miała też problemu z tym, by się to tego przyznać. Ostatecznie to tylko utwierdziło Cipciaka w przekonaniu, że w tym towarzystwie to nikt nic nie kuma. Nie tracąc jednak nadziei, następna zagadka skierowana została do Pan Mądralińskiego:

- Marcin, a jak byś się ubrał, aby jednocześnie być ubranym i być nago?

Zapadło krępujące milczenie. Gdy stało się nieznośne, Cipciak powtórzył swoje pytanie:

- Marcin, to jak byś się ubrał, aby jednocześnie być ubranym i być nago? Nie wiesz?

Mądraliński nie chciał się łatwo poddać i ponieść klęski intelektualnej, więc zamiast odpowiedzieć, chciał podejść Cipciaka. Chciał zastosować stary chwyt: pytaniem na pytanie:

- A skąd ty bierzesz takie pytania?

Cipciak-mały nie dał się jednak zbić z pantałyku i odparł z nieukrywanym sarkazmem w głosie:

- Jak to skąd? Sama je wymyślam! - A po chwili milczenia dodał jeszcze – Bo wiesz Marcin, to trzeba mieć tęgi umysł, by wymyślić i zagadkę i znać jeszcze na nią odpowiedź!

No właśnie! Bo jednak co tęgi umysł, to tęgi umysł!

***

No i nawiązując do tego tęgiego umysłu warto wiedzieć, że dzisiaj właśnie przypada Europejski Dzień Mózgu! Jest to święto zaliczane do nietypowych i w związku z tym nie jest obchodzone hucznie. Oczywiście nie w domu Matki-kury! U Matki i Cipciaków każde święto się liczy i każde jest odpowiednio celebrowane.

Nawet jeżeli by przyjąć, że mózg to zaledwie niewielki fragment naszego ciała, to jednak należy wiedzieć, że jego wielkość nie ma żadnego znaczenia. Bo to właśnie mózgowi podporządkowana jest cała reszta naszego ciała. Jeśli pokusić się o dosadne określenie funkcji mózgu, to śmiało można powiedzieć, że to po prostu nasze centrum dowodzenia. Więc dlaczego nie świętować z tego powodu?? Przecież dzięki mózgowi widzimy, słyszymy, czujemy, gromadzimy i przetwarzamy informacje.

Według naukowców wykorzystujemy jednak zaledwie dziesięć procent możliwości, jakie nasz mózg nam daje. Dla prawidłowej i wydajnej pracy mózgu ważne jest aby właściwie o niego dbać. Mózg lubi więc ruch oraz tlen, lubi też sen i dobre odżywianie. Mózg lubi również wodę – bo głównie z niej się składa. Szkodzi mu alkohol, cukier, narkotyki i brak bodźców. Niekorzystnie na nasz mózg wpływa również brak dobrego humoru! Gdy wykonujemy codzienne, rutynowe czynności, nasz mózg się „rozleniwia”. Wskazane jest zatem by dostarczać mu intensywnych bodźców. Sprawi to, że będzie pracował na „wysokich obrotach".

Mózgi Matki i matczynej rodziny z okazji Dnia Mózgu są od wczoraj już uradowane. I tak podporządkowały sobie nasze ciała, że na tę okoliczność postanowiłyśmy trochę mózgownice nasze rozweselić..., trochę potrenować … i na koniec, prawidłowo odżywić! W związku z tym:

Powiększyłyśmy sobie własne mózgi. Mentalnie przynajmniej! Zosia bardzo starannie przygotowała nam nasze zupełnie nowe mózgownice.

To też jest jakiś sposób! Człowiek mózg dodatkowy na łepetynę założył, zerkną w lustro i od razu mu się micha cieszyła, jak zobaczył, że mózg mu wypłynął. Mózgi nasze bez wątpienie wyglądały okazale!

Pan Mądraliński mimo oporów, też dał się obfotografować w powiększonym mózgu.

I piesek też!

Kot tym razem wrobić się nie dał.

Postanowiłyśmy ponadto mózgownicom naszym dostarczyć nieco nowej wiedzy. Postawiłyśmy na wiedzę empiryczną. Utoczyłyśmy nieco zosinej krwi i poddałyśmy jej dogłębnej analizie mikroskopowej. Potem Zosia nam trochę o tej krwi poopowiadała, bo dziewczyna zdecydowanie lubi zajęcia z przyrody i wiele ciekawostek z lekcji chętnie nam sprzedaje.

A wiadomo, wyćwiczony mózg, to i same piątki...

Na koniec upiekłyśmy wyjątkowy tort.

No i oczywiście pożarłyśmy go!

Pan Mądraliński nie dał się namówić na skosztowanie. Rzekł był: „Nie dziękuję. Nie potrzebuję. Mi mój własny, choć malutki, w zupełności wystarcza”. Ale mogę się założyć, że jeszcze się skusi. O ile zdąży! Bo my lubimy dbać o swoje mózgownice!

No i tutaj warto by dodać czym się różni mózg kobiety od mózgu mężczyzny!

Nic dodać, nic ująć!

bottom of page