top of page

Polub nas na FB!

Ostatnio dodane posty

Po co od pierwszych dni życia wspomagać rozwój intelektualny dziecka?

Potencjał na start – to zagadnienie od którego należy wyjść, by odpowiedzieć sobie na zadane pytanie: Po co, od pierwszych dni życia, wspomagać rozwój intelektualny dziecka?



Zasadniczo na starcie wszyscy dostajemy podobny pakiet startowy. A nawet, jeżeli różnimy się czymkolwiek, to tak czy inaczej start w życie rozpoczynamy z gołym tyłkiem – w dosłownym tego słowa znaczeniu, jak i w przenośni.

Patrząc na nowo narodzone dziecko odnosimy wrażenie że jest ono istotą całkowicie bierną i niesamodzielną. Na pewno fizycznie jest ono w stu procentach uzależnione od rodziców. Nie ma najmniejszych szans by samodzielne zaspokajać chociażby podstawowe potrzeby. Wymaga nieustannej opieki ze strony dorosłych, by móc utrzymać się przy życiu i zachować dobrostan zarówno fizyczny, jaki psychiczny.


Z powodu tej fizycznej zależności małe dzieci są jednak niedoceniane. Jak się głębiej zastanowić, to ten całkowicie zależny od opiekunów noworodek jest jednak dużo mądrzejszym człowiekiem niż jego rodzice. Jego możliwości są praktycznie nieograniczone.


Glenn Doman – amerykański fizjoterapeuta –odkrył, że nowo narodzone dziecko ma niezmierne pokłady potencjalnej inteligencji. Ze względu na budowę swego mózgu, jak również dzięki temu, że jest on tak bardzo niedojrzały, małe dziecko jest niejako „maszynką do uczenia się”. Jak tylko, podczas pierwszych kilku dni zaaklimatyzuje się w nowym świecie, każdy jego ruch, każda jego aktywność nastawione są na to, by się rozwijać, by zwiększać potencjał intelektualny.


By potwierdzić zasadność wcześniejszego wywodu, dodać należy, że Glenn Doman – jest współtwórcą metody rehabilitacji osób z uszkodzeniami mózgu. Początkowo zajmował się wszystkimi pacjentami, później skupił się na dzieciach i młodzieży. Rozwijając swoją działalność, poszerzył obszar działań o wczesną edukację dzieci zdrowych. Prowadzi w Stanach Zjednoczonych instytut Osiągania Ludzkich Możliwości (The Institutes for the Achievement of Human Potential), w którym od pół wieku doradza rodzicom, jak nauczać małe dzieci czytania, matematyki i jak przekazywać im wiedzę encyklopedyczną. Pod jego kierunkiem tysiące dzieci - zarówno zdrowych, jaki upośledzonych umysłowo - nauczyło się czytać.


Wracając jednak do tematu potencjału intelektualnego z jakim dziecko przychodzi na świat, błędem jest postrzeganie dziecka przez ich rodziców i innych dorosłych członków rodziny, jako biernego. Jak się okazuje, rodzice powinni przestać postrzegać okres niemowlęcy jako czas przejściowy, w którym największym osiągnięciem dziecka jest nauka chodzenia. Jest to bowiem okres, w którym w największym stopniu wykształcają się możliwości intelektualne, jakimi nowo narodzony człowiek dysponować będzie przez resztę swojego życia.


Warto w tym miejscu podkreślić, że do czwartego roku życia mózg wykształca się w czterdziestu procentach, do szóstego roku życia - w osiemdziesięciu procentach!. Oznacza to, że w wieku, w którym dzieci zwykle idą do szkoły i zaczynają podlegać formalnej edukacji, jest już właściwie za późno na wyrównywanie szans. Dziecko idące do szkoły jest już osobą pod względem intelektualnym niemal całkowicie ukształtowaną. Zatem wymagania rodziców co do szalonego rozwoju dziecka od momentu gdy zasiądzie w ławie szkolonej, jest zupełnie nieracjonalne – i krzywdzące dla dzieci, którym rodzice nie poświęcili dość uwagi w latach poprzedzających ślubowanie na ucznia.

Warto też podkreślić, że geny najwyżej w pięćdziesięciu procentach decydują o naszej inteligencji, a możliwości dziecka kształtowane są niemal wyłącznie przez środowisko rodzinne oraz – ewentualnie – przez przedszkole. Zatem im wcześniej rodzice rozpoczną stymulowanie swoich pociech, tym więcej i pociechy będą mieli – gdy dziecko pójdzie do szkoły.


Wracając do mózgu – który, obok tego że najważniejszym, jest bardzo ciekawym organem ludzkim. Mózg noworodka jest niemal doskonale plastyczny. Każde dziecko rodzi się z nieprawdopodobnie dużą liczbą połączeń nerwowych, które nadal powstają jeszcze przez pierwsze lata życia. Połączeń tych jest aż zbyt wiele – i spora ich część jest niepotrzebna. Dojrzewanie mózgu polega zatem w znacznym stopniu na eliminacji zbędnych połączeń i rozbudowywaniu tych, które są przydatne, czyli używane.


Liczba połączeń nerwowych bezpośrednio przekłada się na inteligencję, pamięć, kreatywność i możliwość uczenia się każdego człowieka. Ustala się ona właśnie podczas dojrzewania mózgu w pierwszych latach, a zatem zanim dziecko pójdzie do szkoły. Aby zatem wspomóc dziecko w zachowaniu potrzebnych połączeń nerwowych, trzeba umożliwić mu używanie tego nieprawdopodobnie skomplikowanego urządzenia.


Dziecko, które ma możliwość widywania i rozpoznawania wielu ciekawych rzeczy, rozwija część mózgu odpowiedzialną za widzenie. Dziecko, które ma możliwość słuchania różnych dźwięków, rozwija część mózgu odpowiedzialną za słyszenie. Dziecko, które ma możliwość zapoznania się z literaturą, rozwija zdolności odpowiedzialne za rozumienie i tworzenie tekstu, za gramatykę, znajomość słownictwa i umiejętność wypowiadania się. Dziecko, które rozwiązuje zadania wymagające logicznego myślenia, rozwija część mózgu za nie odpowiedzialną i każde następne zadanie będzie dla niego łatwiejsze.


Niestety, zależność ta działa w obie strony.


Dziecko, które nie słyszałoby żadnego dźwięku, stałoby się głuche mimo sprawnego narządu słuchu. Wychowywane w ciemnościach byłoby niewidome, a to, przed którym nigdy nie postawiono żadnych zadań, miałoby ogromne problemy z rozwiązaniem najprostszego z nich.


Może skorzystajmy z przykładu na własnej „skórze”.


Spróbujmy sięgnąć pamięcią do pierwszych dni w szkole podstawowej. Zapewne już po kilku tygodniach wiadomo było, komu nauka przychodzi łatwo, a kto ma z nią kłopoty. Przypomnijmy sobie teraz moment, w którym kończyliśmy podstawówkę. Ile z tych osób, które miały kłopoty na początku, było najlepszymi uczniami w klasie? Ilu spośród uczniów, którzy świetnie radzili sobie w pierwszych klasach, miało kłopoty ze skończeniem szkoły? Z pewnością znajdziemy takie przypadki, jednak będą one nieliczne. Wniosek? Dzieci nie rozpoczynają edukacji szkolnej z tym samym poziomem możliwości i bardzo trudno nadrobić stracony w pierwszych latach czas. Dlatego warto sprawić, by okres, zanim dziecko pójdzie do szkoły, był dobrze wykorzystany; by dać dziecku szansę na dobry start.


Całe szczęście ludzki mózg ma możliwość rozwijania się przez całe życie. Jednak to pierwsze lata decydują o tym, jak szybko będzie on przyswajał wiedzę. To one decydują o potencjale, o możliwościach każdego człowieka. Sprowadza się to do stwierdzenia, że to gruncie rzeczy od rodziców zależy, czy w szkole dziecku będzie szło łatwo, czy trudno. Choć jest to sprzeczne z intuicją, to dzieciństwo jest czasem, w którym człowiek musi nauczyć się najwięcej. Jest to okres, w którym musi nauczyć się opanowywać informacje. To czas, w którym kształtują się jego możliwości.


Trzeba jednak podkreślić, że wspomaganie rozwoju dziecka w pierwszych latach życia absolutnie nie polega na przyspieszaniu tego procesu. Umożliwia jednak dziecku pełne wykorzystanie jego wrodzonego, ogromnego potencjału.


Jak to zrobić? Należy wykorzystywać dzieciństwo do tego, do czego zostało stworzone!


I na pewno nie chodzi tu o sadzanie malucha przed telewizorem, ograniczanie pobytu na świeżym powietrzu, skazywanie dziecka na samotne spędzanie czasu w towarzystwie hałaśliwych zabawek, które edukacyjne są głównie z nazwy. Nie chodzi tu też o posyłanie dziecka na codzienne zajęcia pozalekcyjne: balet, trzy języki, karate, lekcje rysunku i grę na skrzypcach, i uniemożliwianie mu spędzenia czasu z najważniejszymi w tym okresie ludźmi - rodzicami, braćmi i siostrami. To jest wyłącznie odbieranie dziecku dzieciństwa!


Młodsze dzieciństwo to czas, w którym dzieci uczą się kochać i być kochanymi. Nabywają umiejętności nauki i zabawy. Nie będą mogły opanować tych ważnych rzeczy bez aktywnego udziału rodziców i ciekawych zajęć z nimi. Nawet najlepsza szkoła, przedszkole czy zajęcia dodatkowe nie są w stanie tego zapewnić. Jaki z tego wniosek? Im więcej my, rodzice poświęcimy czasu naszym dzieciom – poprzez bycie z nimi, wspólną fizyczną aktywność, rozmowę, zabawę, wspólne czytanie i pogłębianie wiedzy, spacery, odwiedziny u rodziny i znajomych – i to od najwcześniejszych lat życia, tym większa szansa dla rozwoju intelektualnego naszych dzieci.

 

bottom of page