top of page

Polub nas na FB!

Ostatnio dodane posty

Karnawałowe szaleństwo

Bądźmy nowocześni! Skoro Rio de Janeiro może mieć swój Carnaval, to dlaczego nie możemy go mieć i my? Powie Matka więcej! Możemy!!!

Jak świat światem, czasem zimowym następującym po Bożym Narodzeniu – przez cały styczeń i luty, a czasem jeszcze w pierwsze dni marca – władał zwyczajowy – niepisany kalendarz – na kartach którego wpisane są: zabawy, biesiady, muzyka, tańce i powszechna wesołość. Cały świat w tym okresie stawał na głowie, rządził się innym, własnym ładem, w którym wszystko bywało na opak. Trwał bowiem karnawał, po staropolsku zwany zapustami.

Karnawał w Polsce, prawdopodobnie ma swe najdawniejsze początki i korzenie w antycznych greckich i rzymskich świętach wczesnowiosennych odprawianych ku czci Dionizosa – boga życia, słońca, miłości, wschodzących i kwitnących roślin, winnej latorośli i wiosennych uczt. W Europie, głównie w krajach śródziemnomorskich, które uważane są za kolebkę zabaw karnawałowych, był to czas tańców, pochodów, ulicznych widowisk i maskarad. W średniowieczu wsławiła się nimi Wenecja i dzisiaj jeszcze słynie z niezrównanych, najpiękniejszych i najciekawszych w Europie masek i pochodów karnawałowych.

W XVIII wieku zabawy i festyny karnawałowe stały się dorocznym, wesołym zwyczajem w Rzymie. Urządzano tam confetti, połączone z obrzucanie się barwnymi cukierkami i różnymi słodyczami. Innym festynem była corsa, czyli parady ukwieconych powozów. Siedzące w nich damy, często w maskach, prezentowały piękne karnawałowe kreacje. Jeszcze inną formą zabawy były maccoletti uroczystości ognia i korowody uliczne i zabawy z pochodniami.

Równie huczny bywał karnawał obchodzony w Portugalii, gdzie uczestnicy wesołych i kolorowych pochodów obrzucali się – na urodzaj – mąką, fasolą i grochem i obficie skraplali wodą. Hiszpania słynie z barwnych tysięcznych pochodów z udziałem śpiewaków, tancerzy i muzykantów, jeźdźców na koniach i różnych masek. We Francji ulicami miast i miasteczek wodzono tłustego byczka z pozłacanymi rogami, przybranego wieńcami z kwiatów i wstęgami. W Niemczech ulicami sunęły ogromne okręty na kołach, pełne cudacznie przebranych postaci, wspinających się na maszty i ciągnących liny. Podobne okręty budowano w Rosji – w każdym z nich jechał mężczyzna przebrany za Bachusa oraz jego podchmielona kompania. Na Syberii zaś – okręty zamiast kół miały płozy – przez co przypominały wielkie sanie, do których zaprzęgano kilkanaście, a niekiedy nawet i kilkadziesiąt koni.

Bawiono się i ucztowano na całym świecie!

W Polsce – wesołe i swawolne zapusty zaszczepione zostały – prawdopodobnie przez królową Bonę Sforzę i jej dwór, a także przez włoskich osadników. Obchodzono je od Nowego Roku, albo od święta Trzech Króli do środy popielcowej. Nosiły one także staropolską nazwę mięsopust – od słów mięsa opust, czyli pożegnanie, opuszczenie, poniechanie mięsa. W tym dniu dużo i tłusto jedzono. Nazywano je również ostatkami, kusymi (diabelskimi) dniami, kusakami, dniami zapuśnymi. Podobnie jak w innych krajach w tym czasie odbywały się biesiady, tańce i nieustanne zabawy. Bawili się bogaci i biedni, młodzi i starsi, piękni i ci nieco brzydcy.

W naszym kraju uroczystości karnawałowe zawsze były potępiane przez duchownych, piętnujących ostro owe nieposkromione swawole i przyziemnie, prowadzące do grzechu zabawy. Zresztą są potępiane i do dzisiaj. Ale u Matki-kury i Cipciaków Carnaval trwa! Zabawa przednia!

A jak Wy spędzacie ten radosny czas?

bottom of page