Bombkowe szaleństwo
Skąd się wzięły bombki? Ich historia jest zadziwiająca. Wprawdzie ich pierwotne przeznaczenie było takie, jakie jest aktualnie, ale powód dla którego zostały wykonane był zgoła inny. W 1847 roku w Niemczech niejaki Hans Greiner, pracownik szklanej manufaktury w mieście Lauscha, w której nie najlepiej się działo, wydmuchał z cienkiego szkła kształt przypominający jabłko. Zrobił to jednak nie dla zysku, ale z biedy. Nie stać go było na prawdziwe owoce, orzechy i cukierki, które w tamtym czasie zdobiły bożonarodzeniowe drzewka. Szklane kule powiesił na choince. Nie sądził wówczas, że zrobią one furorę. Spodobały się najpierw jego sąsiadom i w kolejnych latach każdy z nich chciał także bombkami dekorować swoje drzewko. Po tym już poszło pocztą pantoflową, która zgromadziła całą rzeszę miłośników szklanych bombek. Dzięki temu „wynalazkowi” fabryka rozkwitła i do dziś produkuje świąteczne ozdoby. Do Polski bombki przybyły w XIX wieku wraz z tradycją ubierania choinki. Jak te niemieckie, również bombki polskie dmuchano z cienkiego szkła i ręcznie malowano. Początkowo bombki odtwarzały kształty owoców – głównie jabłek, orzechów albo nawet małych roślinek. Z czasem zaczęły przybierać kształty bardziej urozmaicone, przypominające zwierzęta, postacie ludzkie lub bajkowe, lub formy kojarzone ze świętami – pierniczki, serduszka, laski, buty. Inaczej też wykonuje się współczesne bombki. Na półkach sklepowych i straganach targowych spotyka się bombki wykonywane z cienkiego szkła, od środka posrebrzanego i malowanego nie tylko ręcznie, ale i maszynowo, bombki plastikowe, wykonywane z papieru lub innych tworzyw – i tych naturalnych i sztucznych.
Matka od lat kolekcjonuje bombki. Głównie szklane i wyłącznie ręcznie malowane. Przywozi je to stąd, to stamtąd. Teraz to już tak hobbystycznie. A do tego pozbierała po całej rodzinie takie staruśkie bombeczki, co to jeszcze pamiętają jak w tetrze pod choinką mała Matka siedziała i zaglądała w ich kolorową głębię. W swojej kolekcji ma Matka cudne bombkowe bałwanki, które mają prawie czterdzieści lat! A i ma też dwie bombki od Badzi Wandzi, co to pamiętają, jak ona była niewielkiego wzrostu. Te bombki mają dla Matki wartość sentymentalną. Cały rok czekają owinięte w bibułki i zamknięte w pudełku, by przez dwa tygodnie cieszyć mnie i moją rodzinę w okresie świątecznym, ozdabiając świąteczne drzewko.
Ale nie tylko stare bombki Matka kolekcjonuje. Ma też sporą kolekcję dość nowych bombek, z których najstarsza ma około sześciu lat. Każdego roku Matka wraz z Cipciakami przygotowuje nowe bombki, z nowym wzorem – których autorkami i pomysłodawcami są Cipciaki. W tym roku Cipciak-Mały przygotował bombki z reniferkami, a Kurka-podlotka wymalowała na swojej bombce bałwanki. Technika jaką zastosowały, to odciskanie na bombkach swoich paluszków. Będzie następna pamiątka. Nie dość, że zrobiona własnoręcznie, to i z pozostawionymi na bombkach liniami papilarnymi Cipciaków. Cipciak-Mały już planuje, że kiedyś swoim dzieciom pokaże, jak pięknie ozdabiał bombki. A Matka już nie może się doczekać, aż zawisną na choince.