Więcej strachu, niż bólu
Oczekiwanie na wizytę u lekarza zawsze wzmaga wewnętrzny niepokój. Może jedynie lekarz pierwszego kontaktu nie wyzwala u Matki takich emocji. Ale i lekarz pierwszego kontaktu nie posiada takich „mocy”, aby wydawać specjalistyczne diagnozy, co do matczynego stanu zdrowia. Jego „moc” ogranicza się do wystawienia skierowania do eksperta w danej dziedzinie. Tak właśnie było z wizytą u onkologa.
Pani doktor, po wstępnym wywiadzie i pobieżnym badaniu Matki, bezwzględnie nakazała konsultację z fachowcem. Już owa specjalizacja sprawiła, że w dolnej partii brzucha coś Matkę zaczęło uciskać, chociaż i bez skierowania pani doktor wiedziała Matka, że najlepiej będzie tam właśnie się udać. No, ale cóż. Duża Matka Jest – płakać nie wypada. Hardą minę zrobiła i poszła. Ostatecznie wiedząc, że ma te cholerne cysty (wcześniej wykonała Matka usg), i to wcale nie najmniejsze, a do tego doskwierające, raczej wyboru nie miała.
Pani onkolog okazała się bardzo miłą kobietką. Uwaga! Pani doktor pozwoliła się Matce wypowiedzieć! Do tego, gdy już wysłuchała i przebadała Matkę, MÓWIŁA JĘZYKIEM ZROZUMIAŁYM i nie pretensjonalnym! To, jak i co do Matki powiedziała wpłynęło na natychmiastową decyzję o wykonaniu biopsji, i to jeszcze na tej samej wizycie. I uwaga! Pełne zaskoczenie! Biopsja w cenie wizyty!!!
Pytanie miała Matka tylko jedno: Czy boli? Dowiedziała się, że nie – i tej wersji się trzymała.
Oczywiście jak pani doktor powiedziała, tak było. Jedyna dolegliwość bólowa to uczucie ukłucia przy wbijaniu igły w pierś. Ale poza tym, zabieg bezbolesny zupełnie. Ale być może, że znieczulająco zadziałała cała obsługa uczestnicząca w zabiegu! Czyli pani robiąca usg i pani onkolog – wykonująca zabieg.
Nakłucia miała Matka trzy. A na monitorze usg obserwowała, jak to wraz z wysiorbem płynu z cysty, cysta znika. Wysiorby też były trzy, w tym dwa przeźroczyste, a jeden zielony. Coby nie było tak do końca pięknie! Trzeci wysiorb wysłany został do badania histopatologicznego i trzeba czekać na wynik, chociaż doktorka powiedziała, że według niej nic złego nie wyjdzie, ale dla spokojności sumienia i dobrego snu lepiej wysłać do laboratorium do przebadania. Tak, że czeka Matka, ale nie jest pełna obaw, po słowach pani doktor.
W każdym razie, po od zabiegu, smacznie spać sobie może Matka na lewym boczku i nie odczuwa bólu, który ją wcześniej wręcz przeszywał i z objęć Morfeusza wyrywał. Wie jednak, że za jakiś czas cysty się znowu pojawią, i że zapewne znowu będzie trzeba je wysiorbać. Ale już jest spokojniejsza. Po prostu za pół roku zrobi ponowne badania, no chyba, że wcześniej znowu odczuwałaby jakiś ból. No i samobadanie piersi!
A zatem drogie panie! Nie taki diabeł straszny, jak go malują! Badajcie cycki! O to, aby mieć czym „oddychać” dbać należy niewątpliwie!