Zły dotyk
Chyba spała. Pewnie tak, bo przecież była noc. Nawet nie wiedziała dlaczego obudziła. Po prosu chyba było jej niewygodnie. Poprzedniego dnia tyle było wrażeń. Kolacja przy wigilijnym stole, potem rozpakowywanie paczek, które czekały pod choinką i kusiły od popołudnia, potem rozmowy ze zwierzętami o północy i oczekiwanie aż starszyzna powróci z pasterki. Młodsza „stonka", jak mówił o swoich wnukach dziadek, zapewne popadała wcześniej. W każdym razie pamiętała jeszcze mycie i przebieranie w koszulę nocną, a potem tylko to, że się obudziła...
Zegar tykał miarowo. Taki duży ścienny był u dziadków, który co godzinę wybijał kolejne godziny. Słychać było tylko pochrapywanie z głębi domu i oddechy śpiącego obok rodzeństwa. Niby wszystko było w porządku, a jednak nie. Chciała odwrócić się na bok, ale nie mogła. Natrafiła na opór. Dopiero wtedy zorientowała się, że pod koszulą, między jej nogami, leży czyjaś ręka. Mimo tego, nadal chciała się odwrócić na bok, myśląc pewnie, że to przez sen siostrze ręka tak się ułożyła. Mimo włożonego wysiłku napotykała jednak opór i ... wbity w siebie wzrok. Ręka silniej wbiła się w jej krocze... Myśląc teraz o tym nie chce nawet wspominać co się działo. Nie wie też, ile to trwało. Leżała na wznak ze wzrokiem utkwionym w sufit. Nawet nie pamięta aby chciało się jej płakać. Po prostu leżała i czekała, aż o się skończy. Starała się nawet nie oddychać.
Z uczuć jakie zapamiętała z tamtego zdarzenia, to cholerny wstyd. Nie strach. Po prostu było jej wstyd. Tak bardzo, że nawet bała się zawołać mamę lub obudzić kogokolwiek z dorosłych domowników. Wydawało się jej również, że to jest jej wina. Że pewnie coś złego zrobiła i dlatego stało się tak, jak się stało. Przecież nigdy wcześniej czegoś takiego nie przeżyła, ani nawet nie wiedziała, że tak może się zdarzyć. W umyśle małego dziecka, którym była, był to rodzaj jakiejś kary, którą należało znieść a potem nic o tym nikomu nie mówić.
Co sobie wtedy wyobrażała? Nie wie nawet. Nie pamięta. Chyba nawet przez lata nie chciała pamiętać. Tak naprawdę to zapomniała o całym tym zajściu, bo nigdy więcej się nie powtórzyło.
Ktoś powie, że skoro nie pamiętała przez tyle lat, to pewnie to nieprawda. Też tak myślała. Była w ciężkim szoku, gdy jej świadomość wygrała z podświadomością. Ale gdy walka ta się skończyła droga „pod górę" zmieniła swój kierunek. Dlatego tak bardzo ważne jest, aby pozwolić mówić dzieciom o ich lękach, wstydach i ufać im, że w tym co mówią skrywać się mogą demony, które zniszczyć mogą wiele lat życia, jak i nie całe życie.
Jej się udało. Bo pogodziła się z przeszłością. I nie ważne, jaki to miało wymiar – bo ktoś powie, że gdzie tu był zły dotyk?! Dla niej, wówczas cztero- czy pięcioletniej dziewczynki, był. I zaważył na wielu aspektach jej życia, zwłaszcza tych, w których dużą rolę odgrywają uczucia i zaufanie do drugiego człowieka. Dzisiaj rozumie, dlaczego jej życie wiodło ją tak pokrętnymi drogami. Wie, dlaczego postępowała jak postępowała, chociaż nie szuka na wszystko usprawiedliwienia w tym co było. To nie tak. Ale na pewno miało to ogromne znaczenie jeżeli chodzi o jakość jej młodości.
Wie na pewno jedno. Nie mogła mieć dzieci – bo organizm jej wyparł taką możliwość nakładając na siebie karę w postaci choroby. Ale gdy pogodziła się ze swoją przeszłością choroba jakby minęła i jednak ma dwoje dzieci. Ale demony z przeszłości nie śpią. Jest przez to cholernie nadopiekuńczą matką, która drży o swoje dzieci i bacznie obserwuje ich otoczenie. I nie z rozsądku, ale ze zwyczajnego strachu, który tkwi tkwi w niej tak głęboko, że aż czasami przeszkadza w zwyczajnym życiu. Boi się każdego dnia, aby ktoś nie skrzywdził jej córek, jak ktoś kiedyś skrzywdził ją.
Ale proszę nie żałować jej i nie litować się na nią.
To jest przeszłość o której może mówić i pisać już spokojnie, chociaż z demonami przeszłości ciągle walczy. I robi to dlatego, ponieważ uważa, że każdy, kto przeszedł w swoim życiu przez taką potworność – mimo że u niej w porównaniu z doświadczeniami innych osób, był to tylko epizod, powinien wstać i głośno o tym powiedzieć. Tylko wówczas jest szansa na to, że mur oporu przeciw złemu dotykowi stanie się silniejszy i może skuteczniejszy. Ona tak to widzi. I robi to, by chronić, nie tylko swoje, ale wszystkie dzieci. By i one miały odwagę powiedzieć głośno o tym, że ktoś je skrzywdził czy też zamierzał to zrobić.