Jestem niezarejestrowanym animagiem
W każdym z nas tkwi zwierzę. I niejednokrotnie pewnie słyszeliście od innych, lub sami zauważyliście u siebie cechy tożsame ze zwierzęcymi. Często też mamy skłonność do utożsamiania się ze zwierzęciem lub też tego czy innego zwierzaka lubimy bardziej od innych. Matka na przykład całe życie swoje najbardziej lubiła koty, zwłaszcza te duże i dzikie, i do takiej kociej natury siebie porównywała. Oczywiście nie we wszystkich aspektach! Najbardziej Matce z kociej natury odpowiadała dzikość, niezależność, odwaga i olewczy stosunek do świata. Ot co!
Oczywiście może to mieć związek z tym, że Matka, w zarówno w zodiaku astrologicznym, jak i chińskim, przypisana jest do lwa i tygrysa. I zapewne ma to duży wpływ na sposób myślenia Matki. Dawno już bowiem ktoś inny wymyślił to, że człowiek zwierzęcymi cechami jest obdarzony. Na przykład taki Budda...
Zgodnie ze starą chińską legendą, dwa i pół tysiąca lat temu Budda zwołał do siebie wszystkie zwierzęta. Za stawienie się obiecał im hojne dary. Na jego zawołanie odpowiedziało jednak tylko dwanaście zwierząt. Chcąc im to poświęcenie wynagrodzić Budda nazwał lata ich nazwami w kolejności w jakiej się pojawiały. Od tamtego czasu każdy kolejny rok nosi imię jednego ze zwierząt, które przybyły przed oblicze Buddy. Cechy charakterystyczne tych zwierząt dominują u ludzi urodzonych pod danym znakiem, są odzwierciedleniem duszy człowieka*. Coś w tym jest!
Zresztą nie jeden Budda pochylił głowę nad związkiem natury człowieka i zwierzęcia. I chociaż Matka nie planował głębszej analizy tegoż zagadnienia, to jednak pokusi się, aby poszperać i coś niecoś więcej w tym temacie wystukać. A potem dopiero przejdzie do meritum niniejszego wpisu.
Zgodnie z teorią ewolucji, ewolucja biologiczna wytworzyła homo sapiens jako uzbrojoną, mięsożerną, agresywną małpę-mordercę, która ma silny instynkt terytorialny. Nasza zwierzęca natura – nasze nabyte w drodze ewolucji zachowania, nasze instynkty i brutalna walka o władzę, zasoby, samice, żywność, terytorium – to odzwierzęce cechy charakterystyczne człowieka.
Nad zwierzęcą naturą człowieka zwyciężyła kultura i cywilizacja, która ją „usadziła”. Tak przynajmniej uważają kulturoznawcy. Człowiek wyznaczył sobie normy i zasady, zupełnie sprzeczne ze zwierzęcą naturą – na poziomie społecznym, według których stara się żyć. Stara się, chociaż nie zawsze mu to do końca wychodzi. Kultura i cywilizacja bowiem nie zlikwidowała, nie pozbyła się całkowicie zwierzęcej natury, ale okiełznała ją i uporządkowała. No, przynajmniej starała się jak mogła, bo jednak behawioryzm człowieka jest biologicznie zdeterminowany i tej naszej zwierzęcej natury niestety nie jesteśmy w stanie się wyzbyć. Niestety, ponieważ tkwi ona w naszych genach. Zawsze, mimo uwarunkowań kulturowych i cywilizacyjnych, gdzieś ta zwierzęca natura wymyka się człowiekowi spod kontroli. Co więcej! Ta sama kultura i rozwój cywilizacyjny sprawiły, iż człowiek nie tylko z powodu instynktu, ale i ze świadomej potrzeby zaczął wykorzystywać zwierzęce instynkty dla materialnych korzyści, lub – niestety - dla własnej satysfakcji, dla własnego ego.
Zwierzęce instynkty są jednak od nas o wiele silniejsze niż byśmy się do tego chcieli przyznać. I, mimo naszego uspołecznienia dość często z nas wychodzą i to w najmniej oczekiwanych chwilach. Wystarczy, gdy ktoś z nami się nie zgadza, że coś nie gra tak jakbyśmy sobie tego życzyli, lub po prostu coś nam zagraża. Wówczas zupełnie niekontrolowanie wychodzi z nas natura walecznego tygrysa, pracowitej mrówki, czy też przebiegłego lisa. Nie na darmo ludziom przypisywane są cechy ludzkie. Mądry jak sowa, głupi jak baran, uparty jak muł, giętki jak wąż, cichy jak myszka, wredny jak hiena,leniwy jak leniwiec,zakłamany jak sroka, silny jak tur. To tylko niektóre określenia, które się Matce tak w pierwszym odruchu nasunęły. Znamy je z bajek, z filmów, Ba! A nawet i z życia.
No i teraz przejdzie Matka do meritum.
Nie jest Matka lepsza od innych. W Matce też tkwi zwierzęca natura, którą rodzina najbliższa zdołała dawno już poznać. Na co dzień Matka najbardziej utożsamia się z kurą, taką co to za swoimi kurczakami drepcze, stąd i Matka-kura się wzięła. Czasami Matka jest uparta jak osioł. Czasami pracowita jak mrówka. Czasami zmienna jak kameleon, bywa też że i radosna jak skowronek. Wszystko zależy od okoliczności. Im okoliczność łagodniejsza, tym i zwierzęca natura Matki milsza. Ale nie daj boże jak Matce kto na odcisk nadepnie! Wówczas to Matka jak to żmija, jadem rzuca i wzrokiem hipnotyzuje każdego, kto w jego zasięgu się znajdzie. W domu więc Matce każdy z drogi schodzi, nie drażni i nie prowokuje, by nie wywoływać żmii „z lasu”.
Kurka-podlotka, jako fanka Harego Pottera stwierdziła, że Matka jej jest animagiem, czyli czarodziejem, który ma możliwość zmieniania się w jedno konkretne zwierzę. Z tym że Matka, inaczej niż standardowy animag, zmienia się w więcej niż jedno zwierzę, co jest niedozwolone i niewłaściwie wykorzystuje swoje transformacje przeciwko uciśnionej rodzinie. Kurka podejrzewa w związku z tym Matkę o to, że jest niezarejestrowanym animagiem. A ponoć każdy animag (pod groźbą kary) ma obowiązek zarejestrowania się w Ministerstwie Magii w Urzędzie Niewłaściwego Użycia Czarów.
Tylko czekać, aż Matkę podkabluje, a ta zostanie osadzona w Azkabanie. I weź tu człowieku we własnym domu "bądź sobą"!
* http://www.swiathoroskopow.pl/