top of page

Polub nas na FB!

Ostatnio dodane posty

Kocham. Nie daję klapsów!


Pamięta Matka, niestety, z własnego dzieciństwa, taką sytuację. W domu były dwa paski. Jeden gruby, drugi – taki cienki rzemyczek. Oba skórzane. Gdy któraś z nas, ja czy któraś z moich sióstr, „przeskrobałyśmy" coś, to zasada obowiązywała taka:

Najpierw Rodzicielka robiła „zbiórkę" i „odprawę". Musiałyśmy stawać w szeregu i kolejno odpowiadać na pytanie: „Która to zrobiła?". Nie to, że było to ogólnie rzucone pytanie! O nie! Każda miała indywidualnie odpowiedzieć i wskazać winnego – czyli wskazać którąś z naszej trójki, lub też wziąć winę na siebie.

Nie było pytania: Dlaczego tak się stało? Co było powodem? Czy nic się wam nie stało? I nie było to ważne, czy był to wysypany na podłogę cukier, czy też stłuczony wazon. Waga przewinienia zawsze była ta sama. Tak samo z karą.

Rodzaj obowiązującej kary był następujący:

  • bicie pasem

  • bicie rzemykiem

  • bicie ręką

z tendencją do wykorzystywania dwóch pierwszych

Osoby podlegające karze:

  • wszyscy są winni

wedle zasady: JEDEN ZA WSZYSTKICH, WSZYSCY ZA JEDNEGO

Wymiar kary:

  • winny wskazany – cały wymiar

  • wskazanie winnego (innego niż siebie) – połowa wymiaru kary

  • winny samowskazany/przyznanie się do winy – połowa wymiaru kary

  • brak przyznania się do winy – cały wymiar kary

W systemie opracowanym przez Rodzicielkę nie było niewinnych. Tak czy siak, dostawałyśmy wszystkie. Nawet wzięcie winy na siebie nie chroniło pozostałych, zmniejszało jedynie wymiar kary wszystkich uczestników postępowania do połowy. Wskazanie winnego, też nic nie dawało, tyle, że winny dostawał więcej. Najgorzej było nie wskazać winnego. Wedle zasady, jeden za wszystkich, wszyscy za jednego, obrywałyśmy wszystkie.

Po „ustaleniu" winnego, winny wybierał rodzaj kary i jej wymiar. Na przykład można było wybrać dziesięć pasów, piętnaście rzemyków, czy ileś tam klapsów. Wszystko w zależności od przewinienia. Takie trochę samoskazanie.

Ale to nie było jeszcze najgorsze. Najgorsze było to, że uważać należało, aby wymiar był adekwatny do przewinienia, bo gdy nie był, to wzrastał o sto procent od wymierzonego. Czyli z dziesięciu robiło się dwadzieścia, z pięciu dziesięć i tak dalej.

Z całej tej procedury, już samo manto było „najprzyjemniejsze" bo wiadomo było, że zaraz będzie koniec mordęgi. W samym wymiarze kary też jednak obowiązywały zasady:

  • nie można zakrywać rękoma bitej dupy – za każdy ruch ręką który chociażby wskazywać mógł na chęć zakrycia tyłka, wymiar kary liczony było od początku

  • nie można było płakać – ani przed, ani w trakcie wydawania „wyroku", ani też po wymierzeniu kary – za płacz wymierzane były dodatkowe „razy".

Koszmarne wspomnienie, ale jednak prawdziwe.

Pamięta też Matka z dzieciństwa bardzo wyświechtane powiedzenia dotyczące bicia dzieci, typu: „Mnie matka z ojcem bili, i jakoś wyrosła(e)m na ludzi! To i wam nie zaszkodzi!", "Lanie jeszcze nikomu nie zaszkodziło!", "Tyłek nie szklanka, to się nie potłucze!".

Co za bzdura!!

NIGDY NIE DOPUSZCZĘ, ABY MOJE DZIECI MIAŁY TAKIE WSPOMNIENIA Z DZIECIŃSTWA !!!

* * *

Całe szczęście STOSOWANIE KAR CIELESNYCH WOBEC DZIECI JEST ZABRONIONE! Nawet jeżeli to jest zwykły klaps! Od 1 sierpnia 2010 roku na mocy art. 961 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego w Polsce obowiązuje całkowity zakaz stosowania kar cielesnych. Oznacza to, że nie ma możliwości powołania się na wykonywanie władzy rodzicielskiej lub sprawowania opieki na innej podstawie jako uzasadnienia dla naruszenia nietykalności cielesnej dziecka.

Niestety, Przepis art. 961 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego w swoim ostatecznym kształcie zakazuje tylko bezpośrednio stosowania kar cielesnych, pozostawiając poza swoim zakresem inne formy poniżania, aczkolwiek w pierwotnym projekcie tego przepisu przewidywano szersze ujęcie, właśnie w postaci ogólnego zakazu poniżania dziecka.

Miejmy nadzieję, że i to się zmieni!!

* * *

Na stronie Fundacji Dzieci Niczyje podano dziesięć powodów, dlaczego nie powinno się bić dzieci. Oto one:

  • Bicie dzieci może doprowadzać do fizycznych urazów, takich jak zasinienia, obrzęki, krwiaki podtwardówkowe, uszkodzenia nerwów i złamania kości.

  • Bicie dziecka niszczy jego ufność i burzy poczucie własnej wartości. Dzieci znacznie chętniej podejmują zachowania nastawione na współpracę, jeśli łączy je z rodzicami silna więź miłości.

  • Bicie dzieci powoduje przekazywanie postawy akceptacji przemocy z pokolenia na pokolenie. Dzieci, które są często bite, uczą się stosowania przemocy.

  • Bicie dzieci uczy je, że „silniejszy ma zawsze rację".

  • Bijąc dziecko za złe zachowanie, opiekun traci ważną szansę nauczenia go właściwego sposobu postępowania.

  • Strach nie jest skuteczną metodą uczenia dzieci pożądanych zachowań. Bite dzieci zwykle zachowują się dobrze tylko wtedy, kiedy stosujący przemoc dorosły znajduje się w pobliżu.

  • Wspomnienia z dzieciństwa osób, które jako dzieci były często bite, są zwykle pełne gniewu i urazy.

  • Bicie dziecka jest wyrazem bezsilności, złości i frustracji rodzica, nie zaś edukacją dziecka.

  • Dzieci są często bite za zachowania, które nie są „złe" czy „niewłaściwe", ale wynikają z ich naturalnej potrzeby badania świata, a także z potrzeb związanych z odżywianiem, snem, ruchem czy chęcią zwrócenia na siebie uwagi.

  • Dzieci najłatwiej uczą się pożądanych zachowań, kiedy dorośli wyjaśniają im, jak powinny postępować, rozmawiają z nimi oraz własnym zachowaniem dają im przykład odpowiedzialności, troski i samodyscypliny.

Według Matki, stosowanie kar cielesnych wobec dzieci, to porażka osób dorosłych. Dlatego Matka:

  • NIE STOSUJE KAR CIELESNYCH WOBEC SWOICH DZIECI !!!

  • NIE JEST OBOJĘTNA NA AGRESYWNE ZACHOWANIE RODZICÓW WOBEC SWOICH DZIECI !!!

  • MA PRAWO DO TEGO, ABY INTERWENIOWAĆ W TAKICH SYTUACJACH !!!

bottom of page