Czego nastolatki najbardziej u siebie nie lubią i jak temu zaradzić?
Chciałoby się powiedzieć wszystkiego! Najczęściej jednak nastolatki niezadowolone są z defektów twarzy, głównie problemów związanych ze skórą oraz z niektórych aspektów swojego wyglądu fizycznego. Chłopcy zazwyczaj są – według swojego mniemania – za niscy, a dziewczęta za wysokie. Chłopcom brakuje bicepsów, a dziewczyny chciałoby być szczuplejsze. Jedni uważaj, że w tym im ładnie, a kolejni są przekonani, że to czy tamto im nie pasuje. Wszystko kręci się zaś wokół ich atrakcyjności fizycznej.
Czymże jest owa fizyczna atrakcyjność?
Sama atrakcyjność, to cecha czegoś, co wzbudza zainteresowanie innych. Atrakcyjność fizyczna związana jest więc z cechami zewnętrznymi człowieka – czyli z wyglądem zewnętrznym, który powoduje, że ktoś na tę akurat cechę zwróci uwagę. Mieć na uwadze oczywiście należy, że atrakcyjność fizyczna jest związana z cechami zewnętrznymi człowieka, które przyciągają uwagę w sposób pozytywny – czyli wzbudzają pozytywne emocje u innych osób. Mówiąc wprost – podobają się innym osobom. Mogą to być oczy, włosy, kształt nosa, rysy twarzy, postawa, wzrost, "kształty" – cechy wrodzone lub cechy nabyte – jak styl ubierania się, sposób malowania się, upięcie włosów. Oczywiście cechy zewnętrzne mające wpływ na atrakcyjność fizyczną mogą występować pojedynczo lub jako całość szeregu cech kształtujący.
Są cechy zewnętrzne, które podobają się bardziej lub mniej. Oczywiście wszystko to kwestia gustu. Jak to się mówi: jednemu Zośka, drugiemu Maryśka. Ale nie tylko. Co innego uważane jest za urokliwe w różnych częściach świata, w różnych społeczeństwach i przez różne kultury. Kanon piękna jest zupełnie różny w krajach azjatyckich, w krajach zachodnich czy na przykład wśród plemion afrykańskich. Zmieniał się również kanon piękna na przestrzeni wieków. To co było atrakcyjne pięć, dziesięć, czy pięćdziesiąt lat temu często już straciło na atrakcyjności, chociaż znane są spektakularne powroty do kanonów sprzed lat i zapożyczenia z innych kultur – na przykład w świecie mody – mody, która ma niebagatelny wpływ na kształtowanie wizerunku, budowanie kanonu piękna i postrzegania atrakcyjności fizycznej. W dobie tak szybko rozprzestrzeniającej się informacji i łatwości do jej dostępu – moda nie może pozostawać bez wpływu, również na nastolatków.
W naszej kulturze najbardziej szanowaną i najwyżej cenioną cechą jest ni mniej ni więcej, ale właśnie atrakcyjność fizyczna. Ci, którym trafiło się mieć tę cechę są często szanowani, a nawet budzą obawę. Tych, którzy jej nie mają, lekceważy się i odrzuca bez ich własnej winy. Chociaż wydaje się to bardzo niesprawiedliwe, ta miara ludzkiej wartości jest zauważalna od pierwszych chwil życia, gdy ładne niemowlę jest wyżej oceniane od brzydkiego. Z tego też powodu nie jedna mam wkrótce po porodzie była przygnębiona (!) Wiedziała ona, że noworodki są w większości niezbyt ładne, ale nie spodziewała się takiej "katastrofy"! W rzeczywistości miała skrytą nadzieję, że urodzi roześmiane, mrugające i mrużące oczy sześciotygodniowe dziecko z reklamowego obrazka. Zamiast tego przynosi jej położna czerwone, bezzębne, łyse, z pomarszczoną buzią, krzyczące małe stworzenie. W ten sposób, wartość jednodniowego niemowlęcia poddawana jest w wątpliwość nawet przez jego rodziców. Życie!
Gdy dziecko podrasta jego wartość jego osoby jest oceniana nie tylko przez rodziców, ale również przez osoby z zewnątrz. Konkursy piękności, przyznające stypendia i nagrody za wspaniałe dzieci, są obecnie popularne na całym świecie, tak jakby atrakcyjne dziecko nie miało i tak dość korzyści oczekujących je w życiu.
Od najmłodszych lat życia dziecko uczy się społecznego znaczenia urody fizycznej. Słyszy o wartościach cenionych w społeczeństwie, a wielu dorosłych nie usiłuje nawet ukrywać swoich uprzedzeń. Mówienie dziecku o jego "brakach" w urodzie lub porównywanie go do innych "ładniejszych" dzieci – na pewno nie przyniesie pozytywnego skutku wychowawczego. Zwłaszcza, że małe dziecko rodzi się z tendencją do powątpiewania we własną wartość. Jest to tak "naturalne", jak jego chęć do chodzenia i mówienia. Na początku jest to prymitywna ocena własnego miejsca w domu która następnie rozszerza się na wczesne kontakty społeczne poza domem. Te pierwsze odczucia – kim jest – mają ogromny wpływ na jego rozwijającą się osobowość, szczególnie jeśli doświadczenia ma "bolesne". Nierzadko już w wieku przedszkolnym dziecko dochodzi do wniosku, że jest bardzo brzydkie, niewiarygodnie głupie, niekochane, niepotrzebne, nierozsądne lub dziwne. To nic innego, jak echo słów, które słyszy od osób dorosłych (niekoniecznie tylko od rodziców! - niezawodni w tym względzie są: dziadkowie, wujostwo, nauczyciele czy "przyjaciele" rodziny).
Te wcześnie rozwinięte uczucia mogą być dość słabe i opanowane dopiero w wieku szkoły podstawowej. Nie są w pełni uświadomione, lecz są bliskie świadomości. Dziecko z największymi wątpliwościami co do własnej osoby wciąż "gromadzi" dowody własnej niższości w dalszych latach. Każda porażka jest dokładnie odnotowana. Każda nieuprzejma uwaga jest wpisana w pamięć. Odrzucenie i wyśmianie tworzy rysy i kaleczy jego delikatne ego przez wszystkie te "spokojne" lata. Potem wchodzi w wiek dorastania i jego świat eksploduje do wewnątrz. Wszystkie nagromadzone dowody są wskrzeszone i przekazywane do jego świadomości. Będzie się zmagał z tymi doświadczeniami przez resztę życia. Dzieci są wyjątkowo wrażliwe na "subtelności" postaw dorosłych.
Czego nastolatki najbardziej u siebie nie lubią? Nie lubią samych siebie. Wskazywanie na poszczególne cechy fizycznej atrakcyjności, to tylko czubek góry lodowej skrytej w podświadomości tych młodych ludzi.
Jak temu zaradzić? Przede wszystkim dorośli muszą się nauczyć uważać na to, co mówią w obecności dzieci. Od najwcześniejszych lat życia dziecka rodzice powinni być wyczulenia na to, jaki obraz własnej osoby ma ich dziecko, że szczególnym uwzględnieniem spraw dotyczących atrakcyjności fizycznej. Drodzy rodzice! Nie chciejmy nadzwyczajnych dzieci, które zadziwią świat! Musimy jedno zrozumieć: spotkaliśmy wroga – i to my sami nim jesteśmy! Często największą szkodę wyrządza się bezwiednie właśnie w domu, który powinien być dla dziecka sanktuarium i fortecą. Dlaczego? Ano dlatego, że nam rodzicom nasze własne kompleksy niższości utrudniają zaakceptowanie większych niedoskonałości u naszych dzieci. Nasze dziecko mówiąc więc, że ma brzydkie to czy tamto – jest jedynie wiernym odbiciem naszych własnych niedoskonałości i porażek.
My, dojrzali rodzice, musimy to zmienić! I to natychmiast! I zamiast obciążać nasze dzieci naszymi kompleksami, musimy zacząć im mówić, i to bardzo głośno, i to od dzisiaj: NIE TYLKO CIĘ KOCHAM NAPRAWDĘ, ALE I WIDZĘ TWOJĄ OGROMNĄ WARTOŚĆ JAKO CZŁOWIEKA!
To nie jest takie trudne. Wystarczy przezwyciężyć własne uprzedzenia poprzez zbadanie własnych uczuć – z chęcią odkrycia nawet tych postaw przepełnionych poczuciem winy, które mogły być dotychczas nie uświadomione. To po pierwsze. A po drugie. Musimy odpowiedzieć sobie na pytanie: jakież mamy prawo wymagać superdzieci, skoro my sami jesteśmy tacy zwyczajni!
Matka poleca lekturę J. Dobsona: Rozmowy z rodzicami, Kraków 1990.