Nie bójmy się interweniować! Nieśmy pomoc zapomnianym przez człowieka zwierzętom!
Jesień. Bywają dni, że ziąb jest taki, że nosa za drzwi nie chce się wystawiać. Przenikliwy do szpiku kości wiatr dmie bez pamięci. Przy dłuższym pobycie na dworze, ciało natychmiast się wychładza i popada w stan odrętwienia. Do tego ta przeklęta mżawka. Niby nic z nieba nie leci, a jednak wszystko momentalnie staje się tak wilgotne, że aż lepkie. Niebo zasnuły ciemne chmury, co dodatkowo sprawia, że krajobraz jest przygnębiający i mało zachęcający na spacery.
Niestety, są na tym świecie istoty, które mimo pragnienia ciepła stawiać muszą czoła warunkom, jakie im z niebios zsyła matka natura. Domem ich bowiem jest podwórzec, łóżkiem goła ziemia, a dachem nieboskłon. Wśród nich są takie, których los tak się zaczyna i tak właśnie się kończy. Są też i takie, które początkowo ciepła domowego zaznały, ale przewrotny los sprawił, że ci, którzy obiecali im swoją dozgonną przyjaźń za szybko zapomnieli o swoim przyrzeczeniu. Ale mimo historii, jaką posiadają, ani jednym, ani drugim łatwo nie jest. Chłód i głód, instynkt łowcy tłumiony przerażeniem, nieufność to jedyni towarzysze tułaczki i walki o kolejny dzień przetrwania.
Ludzie śpieszący do pracy, często ich nie zauważają. Taka była historia pewnego rudego zawiniątka, które namokłe i zziębnięte spoczęło w zaułku przy schodach wiodących do miejscowego urzędu. Być może, że w szarzyźnie dnia, na tle mokrego budynku, zwilgotniała sylwetka zlała się w jedną niewidoczną całość. Ci jednak, którzy ją dostrzegali szybko odwracali wzrok udając przed sobą, że nic nie widzieli. Najprościej bowiem jest nic nie widzieć. A skoro nic nie widzimy, to nic nie musimy robić. Po prostu sprawy nie ma.
A problem rzeczywiście jest. Zwłaszcza wtedy gdy ktoś nieodpowiedzialnie wziął dobrowolnie lub dostał (i nie wypadało odmówić) małego pisaka, który póki mały jest rozkoszny i stanowi pociechę dla rodziny, a zwłaszcza dla młodszej jej części. Tyle tylko, że ta „pociecha”, prócz tego, że potrzebuje zabawy, musi także jeść oraz mieć ciepły kąt do spania. A przede wszystkim rośnie i wyrasta z kudłatej kulki na dorosłego czworonoga. Poza tym tak jak każde stworzenie żywe, skoro musi pobierać pokarmy, musi też wydalać jego produkty uboczne. Potrzebuje więc spaceru, by załatwić swoje potrzeby fizjologiczne i nie powinien, ani w nich spać, ani być bity za to, że narobił tam, gdzie się „właścicielowi” nie spodobało. Więc takie kudłate nieszczęście wyrzucane jest za drzwi domu, gdzie miało mieć rodzinę, i ląduje albo na dworze, gdzie biega samopas, albo przyczepiany jest łańcuchem do budy, by nie pałętał się bóg wie gdzie. I albo sobie „właściciel” przypomni, albo i nie, że tego eksmitowanego „członka rodziny” należy nakarmić i napoić, że buda na zimę musi być ocieplona a gdy budy nie ma, że należy go do domu wpuścić lub zabezpieczyć godne miejsce do spania, że w lecie musi mieć stały dostęp do wody, że należy o pisaka dbać – szczepić go i leczyć w razie potrzeby, a w końcu, że potrzebuje on naszej miłości, a jeżeli nie miłości, to chociażby odpowiedzialności. Bo ostatecznie życie takiego stworzenia zależne jest od człowieka.
Zapewnienie opieki bezdomnym zwierzętom w zapisach ustawy o ochronie zwierząt (Dz.U. 1997 nr 111 poz. 724), należy do zadań własnych gminy. Co do zasady jednak obowiązek utrzymania zwierząt spoczywa na ich opiekunach. Kto utrzymuje zwierzę domowe, ma obowiązek zapewnić mu pomieszczenie chroniące je przed zimnem, upałami i opadami atmosferycznymi, z dostępem do światła dziennego, umożliwiające swobodną zmianę pozycji ciała, odpowiednią karmę i stały dostęp do wody (por. art. 9 ust. 1 cytowanej ustawy). Jeżeli jednak właściciel nie traktuje zwierzęcia w sposób uwzględniający jego potrzeby, nie zapewnia mu należytej opieki i ochrony, może mu być ono czasowo odebrane. Zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest bowiem rzeczą. Nie jest i nie może być traktowane wyłącznie przedmiotowo, jak zabawka, jak prezent, który, gdy się znudzi odstawiany jest w kąt lub po prostu wyrzucany.
Dlatego nie bójmy się patrzeć dalej niźli wzrok tylko sięga. Zaglądajmy na posesje. Rozglądajmy się bacznie dookoła. Tyle jest krzaków, ruder, komórek. Może gdzieś tam czeka na naszą pomoc jakieś biedne bezdomne stworzenie. Pies, kot, ptak… One nie potrafią poprosić. Tym bardziej gdy są wygłodniałe, zmęczone i przestraszone. Zaszywają się w jakimś kątku i tam czekają. Jak nie doczekają się pomocy, to czeka je tylko śmierć!
Nie bójmy się interweniować! Nieśmy pomoc zapomnianym przez człowieka zwierzętom!
Artykuł znajdziesz też na stronie: