top of page

Polub nas na FB!

Ostatnio dodane posty

Coraz bliżej święta, coraz bliżej święta…


Święta Bożego Narodzenia za pasem, więc przygotowania czas zacząć. Dla Matki-kury to czas, na który czeka już od dnia, gdy opadną ostatnie liście z drzew. Tak było zawsze. Mimo, że pracy z tym zawsze było sporo, a Rodzicielka bez litości zaganiała małą Matkę i jej siostry do prac domowych, to nie traktuje tego okresu jako ciężkiej pracy. Raczej jakoś tak wpływa na Matkę oczyszczająco. Może ma to związek z generalnymi przedświątecznymi porządkami i wymiataniem ze wszystkich kątów tego, co przez cały rok się gromadzi.

Święta Bożego Narodzenia wymagają szczególnych przygotowań. Wiążą się więc z licznymi obowiązkami. Sprzątaniem, przygotowaniem wigilijnych potraw i przystrajaniem domu. Do tego Matka z Cipciakami zajmuje się produkcją świątecznych ozdób i własnoręcznie wykonanych świątecznych podarków.

Aby nie być osamotnioną w ferworze przygotowań przedświątecznych Matka angażuje do wszystkich prac swoje Cipciaki. Jak co roku, dużo wcześniej zagaja już rozmowę na temat świąt, wspomina święta które już minęły, planuje z Cipciakami to, co dopiero się wydarzy. A przede wszystkim przygotowuje z Cipciakami listę czynności i ich przewidywalne terminy realizacji.

Lista gotowa. Terminy wyznaczone. Punkt pierwszy już w toku. Pan Mądraliński zarządził i nie ma co się opierać. Pichcenie, czyli punkt drugi, też tak w okolicach punktu pierwszego z zahaczeniem na wigilijny dzionek (to już Matka-kura zarządziła). Produkcja świątecznych ozdób i podarków – punkt czwarty i piąty – trwa już od początku grudnia.

Cipciaki już duże, to i w każde zadanie chętnie mniej lub bardziej, ale angażują się. Rozumieją „powagę” sytuacji i wczuwają się w nią. Nauczyły się kochać i święta Bożego Narodzenia i ten czas przedświątecznego zamieszania. Same już planują, same gotują, same przygotowują ozdoby i ozdabiają nimi mieszkanie. Wszystko po to, aby przywołać i utrzymać „ducha” świątecznego jeszcze przed tym, nim na niebie zabłyśnie pierwsza gwiazdka.

Ale nie zawsze było tak łatwo. Gdy Cipciaki były młodsze i bardziej je interesowała zabawa niż pomoc Matce, organizacja przygotowań przedświątecznych nie była taka prosta. Ile to się musiała Matka nagimnastykować, ile nawymyślać, ile nakombinować, aby wszystko jakoś spiąć i doprowadzić do końca.

Na początku sama jedna – między garami, pieluchami i tonami zabawek – jak motorek była sprzątaczką, kucharką, nianią, animatorem kultury, a i nierzadko pogotowiem ratunkowym. Wszystko na raz. Z czasem jednak nauczyła się, że nie musi wszystkiego robić sama. Że przecież angażowanie Cipciaków w przygotowania przedświąteczne nie jest niczym złym. Co więcej. Wiedziała, że tylko dzięki temu zaangażowaniu jest w stanie wyrobić w swoich pociechach miłość do świąt i przedświątecznego rozgardiaszu. I dzisiaj, starsza o kurze łapki pod oczami i mądrzejsza o kilka lat doświadczeń może spokojnie przekazać to, do czego sama dość długo dochodziła.

Oto kilka rad dla mam (i tatusiów też), którzy jeszcze nie „ogarnęli” swoich dziatek. A czas nagli.

Po pierwsze. Ważne, i chyba najważniejsze jest przygotowanie dzieci do tego, aby wiedziały, że brak czasu mamy do zabawy, to nie katastrofa, ale ważna sprawa całej rodziny. Tutaj jest miejsce na to, aby dzieciom przybliżyć czym są święta, jak je się obchodzi, jakie są tradycje i zwyczaje i jak je wspomina mama (czy tato). Dzieci najbardziej lubią wspomnienia po tytułem: „A kiedy ja byłam/byłem mała/mały…”.

Po drugie. Ważne jest, aby dzieci wiedziały co trzeba zrobić i jak one mogą włączyć się do tej pracy. Można to z młodszymi dziećmi narysować, ze starszymi spisać i w formie Listy Przedświątecznych Ważnych Spraw powiesić na przykład na lodówce. Dzieci lubią mieć poczucie sprawczości. Na pewno będzie dla nich wielką frajdą odhaczanie kolejnych wykonanych czynności. Dodatkowo, na bank poczuje się ważne i znaczące, gdyż będzie brało czynny udział w przygotowaniach.

Po trzecie. Gdy już dzieci mają swoje zadania do wykonania, to trzeba być w nich konsekwentnym. To nie to, że jest lista, mama zrobi, a dziecko odhaczy. Mama może na przykład wycierać kurze na górnych półkach i na nich układać zabawki i książeczki, a to samo może robić dziecko na półkach dolnych. Oczywiście zadania dla dzieci muszą być na miarę ich możliwości. Nie poleca Matka proponowania dzieciom uczestnictwa na przykład w myciu okien czy prasowaniu. Ale już trzepanie dywanów, układanie ubrań w szafkach, sprzątanie w szafkach kuchennych czy łazienkowych – to zadania, z którymi nawet młodsze dzieci doskonale dadzą sobie radę.

Po czwarte. Ważne aby dzieci angażowały się nie tylko w porządki, ale i w gotowanie. Wiadomo, z gotowaniem jest różnie. Gorący piecyk, ostry nóż – to sytuacje zagrażające dzieciom, zwłaszcza tym młodszym. Ale na pewno będzie sympatycznie, gdy przepasamy naszego małego pomocnika fartuchem, pozwolimy mu odmierzać produkty, mieszać czy nawet lepić pierogi. Nawet krojąc warzywa do sałatki można to tak zorganizować, aby dziecko wyposażyć w tępy czy plastikowy nóż, aby nie robiło sobie krzywdy. Mały kucharz będzie bardzo dumny przy świątecznym stole, gdy przy całej zgromadzonej rodzinie będzie pochwalony za przygotowane potrawy.

Po piąte. Bardzo lubianym momentem dla dzieci jest przygotowywanie ozdób świątecznych. Kolorowy papier, kredki, naklejki, bibuła, klej i nożyczki, i wierzcie Matce ozdoby wyjdą spod rąk małych twórców niepowtarzalne. Ważne, aby znalazły się na choince, albo w miejscu widocznym – na przykład na stole wigilijnym. Gdy nie chcemy, aby twórczość naszych dzieci nas powaliła, to możemy im zasugerować co i w jaki sposób mogą wykonać – mówiąc na przykład, że gdy mama/tata miała tyle lat co dziecko, to robiła… i tu mamy całe pole do popisu. Od łańcuchów poczynając, przez pawie oka, aż do ażurowych bombek. Takie przynajmniej Matka robiła za maleńkości, i takie dziergała ze swoimi Cipciakami.

A poza tym, ważne jest aby jednak w całym tym ferworze przygotowań znaleźć czas dla siebie. Trzeba mieć i chwilę aby odsapnąć, i – może dłuższą chwilę nawet – aby się przygotować. Wizyta u fryzjera czy kosmetyczki bez dzieci na pewno nie będzie dla tych drugich ze szkodą. Co więcej. Zadowolona, wypoczęta i szczęśliwa mama, to szczęśliwa cała rodzina. Więc tatusiowie – tu do Was apel – zadbajcie o mamusie swoich dzieci!

Delegowanie obowiązków innym członkom rodziny, nawet tym najmłodszym to, według Matki nic złego. Przecież to wspólna rodzinna wigilia, a święta to czas, który ma dostarczyć radości i być okazją do spędzenia czasu w gronie rodzinnym. Nie można więc wpędzić się w wir zadań, które pochłoną nas bez reszty i odsuną od tego, co tak naprawdę w święta jest najważniejsze – od naszych bliskich.

bottom of page